Obserwatorzy

poniedziałek, 15 lipca 2013

Żegnaj Wataho!

W swoim pierwszym poście na blogu napisałam, że od czasu do czasu będę publikować też recenzje – i oto jedna z nich :)
Kac Vegas 3 to ten film, na który wybrałam się razem z Mamą, dzięki wygranej w konkursie, o której pisałam tutaj. Na pewno wielu z Was zastanawia się, czy warto obejrzeć ten film. Mam nadzieję, że moja recenzja pomoże Wam rozwiać wszelkie wątpliwości. Zapraszam do przeczytania.

Zdjęcie pochodzi ze strony: www.filmweb.pl

Na jak wiele prób może być wystawiona męska przyjaźń? Ile niesamowitych przygód może spotkać czwórkę przyjaciół podczas wieczoru panieńskiego? Na wszystkie te pytania możecie znaleźć odpowiedź, oglądając wszystkie trzy części komedii Kac Vegas. O ile koncepcja całej tej trylogii opiera się na dwóch głównych wyżej wymienionych czynnikach, o tyle bazuje też na kilku istotnych elementach: mega odjechanych imprezach i dawce przeogromnego humoru, którego niestety zabrakło w ostatniej części kultowego filmu.

Sama już nie wiem, czy scenarzystom i reżyserowi zabrakło pomysłów na zabawne zwroty akcji, czy pomysłowa idea dziwnych perypetii przyjaciół po prostu się wyczerpała. Bo chyba po tak świetnych dwóch pierwszych częściach oczekujemy, że ostatnia będzie przynajmniej na takim samym poziomie, prawda? Ale nie w tym przypadku, bo te śmieszne momenty można policzyć na palcach jednej ręki.
Nie jestem też pewna, czy Kac Vegas 3 to swoisty typ komedii, ponieważ akcja zaczyna się bardzo mrocznie i nie chodzi tutaj absolutnie o motyw pogrzebu (bo tę scenę jakoś potrafiono przekazać w sposób groteskowy, a przy tym komiczny), lecz o wątek ucieczki z więzienia niejakiego Chowa. Zresztą ¾ filmu to opowieść o mafii, zabijaniu, ucieczkach, pieniądzach.

Zdjęcie pochodzi ze strony: www.plejada.onet.pl

Film zdecydowanie ratuje gra aktorska Zacha Galifianakisa, odgrywającego rolę lekko niezrównoważonego Alana. Chyba tylko ten aktor pozostał tą samą postacią, czyli zabawną, nieprzewidywalną i ze świetnymi kwestiami. Dialogami popisał się też Ken Jeong, czyli szalony Pan Chow, ale jego akurat scenarzyści nie mogli pozbawić cechy niewyparzonego języka, bo straciłby status, lubującego się w koce i pieniądzach, Chińczyka (?).  Na pewno zawiodły mnie postacie pozostałych trzech członków watahy. Justin Bartha, czyli Doug, jest w filmie zupełnie niewidoczny – jego brak nie były żadną katastrofą. Panikarz Stu (Ed Helms) ciągle taki sam – zero pomysłu na kreację swojej postaci. Jest po prostu panikarzem. Nawet mój ulubiony aktor z całej tej obsady – Bradley Cooper, czyli Phil, też się nie popisał. Co z tego, że wyciągał całą watahę z opresji, skoro grał wyjątkowo sztucznie. Jedyną przyjemnością podczas oglądania go było… samo patrzenie (wg mnie jest szaleńczo przystojny, ale to rzecz gustu ;), bo chyba żadna zabawna kwestia z jego ust nie padła.

Zdjęcie pochodzi ze strony: www.filmweb.pl

Oczywiście film kończy się bardzo przewidywalnie, bo Alan (ostatni z kawalerów watahy) znajduje swoją wybrankę życia i staje z nią na ślubnym kobiercu i całość kończy się happy endem.

Ogólnie na film wybrałam się z Mamą tylko dlatego, że wcześniej widziałyśmy dwie poprzednie części, z których można było płakać ze śmiechu. Owszem – na tej ostatniej też można było płakać, ale chyba z nudów. To prawda – momentami tak bardzo się nudziłam, że myślałam już tylko o tym, kiedy ten film się skończy. A zwiastun tak świetnie zapowiadał film, zresztą zobaczcie sami:


Czy warto wybrać się na film? Warto, ale tylko jeśli bardzo chce się poznać zakończenie przygód czterech przyjaciół i jeśli lubicie filmy akcji. W przeciwnym razie lepiej zaoszczędzić na biletach i wybrać się na inny film. Tak więc żegnaj wataho… i już nie wracaj.


A Wy widzieliście już film Kac Vegas 3? Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii. Czekam na nie w komentarzach ;) 

6 komentarzy:

  1. byłam na tym filmie :)
    Polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nawet 1 części nie oglądałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie polecam 1 i 2 część :) Można się upłakać ze śmiechu ;)

      Usuń
  3. Bardzo fajnie piszesz :)
    Obserwuję i liczę na to samo, bo jestem nowa :)

    Pozdrawiam,
    Ania :D
    http://bauerkowa.blogspot.com/
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję ;) Będę odwiedzać ;)

    OdpowiedzUsuń

Za każdy komentarz, dołączenie do Obserwatorów, czy dodanie do blogroll'a serdecznie dziękuję ;) Jest to dla mnie ogromny motywator oraz znak, że to, co robię ma sens ;)
Zostaw po sobie jakiś ślad, żeby łatwiej było mi Cię znaleźć - wówczas na pewno się odwdzięczę :)
Na wszelkie pytania staram się odpowiadać bezpośrednio tutaj :)