Witam Was serdecznie ;) Na pewno już wiecie, że mam fioła na punkcie przeróżnych odżywek i masek do włosów. Przez ten czas, kiedy moje zainteresowanie ich pielęgnacją tak wzrosło, zdążyłam już poznać zarówno swoich ulubieńców jak i produkty, po które więcej nie sięgnę. Ale dzisiaj będzie o tym pierwszym. Z maską Crema al Latte firmy Kallos pierwszy raz spotkałam się u mojej przyjaciółki fryzjerki jakieś 3 lata temu. I przyznam Wam, że była to miłość od pierwszego hmm... użycia ;) Jeżeli chcecie wiedzieć za co tak lubię tę maskę to zapraszam do przeczytania recenzji.
Od producenta:
Dzięki proteinom pozyskanym z mleka krem wspaniale nadaje się do każdego rodzaju włosów, pozostawiając je delikatne i odżywione. Doskonały do zregenerowania włosów osłabionych przez rozjaśnianie, farbowanie oraz trwałą ondulację.
(Źródło: http://wizaz.pl/)
Składniki:
Pojemność: 1000 ml
Moja opinia:
Opakowanie to dosyć duży pojemnik wykonany z tworzywa sztucznego i zamykany nakrętką. Taka forma każe nam wydobywać maskę najpierw na dłonie zamiast bezpośrednio na włosy, dlatego dla niektórych może okazać się niezbyt wygodna w użyciu. Ja jednak już się do tego przyzwyczaiłam.
Konsystencja tej maski jest dość gęsta i przypomina mi nieco budyń :) Ale dzięki temu mamy pewność, że wystarczy nam ona na wiele aplikacji. Jej woń bardzo mi się podoba - jest miodowo-mleczna (niektórym może wydać się mdła, ale ja lubię takie zapachy) i przez długi czas utrzymuje się na włosach.
Jeśli chodzi o efekty to jak na niezbyt ciekawy skład maska radzi sobie bardzo dobrze przez cały czas, a jak wspomniałam na początku - używam jej już dość długi okres. Zazwyczaj trzymam ją na włosach około 10 minut, czasem kiedy chcę porządnie zregenerować moje włosy nawet pół godziny. Maska bardzo łatwo się nakłada i spłukuje. Już kiedy mam wilgotne włosy to czuję, że są one zupełnie inne (lepsze) w dotyku niż po innych odżywkach. Po wysuszeniu mogę je z łatwością rozczesać, przy czym się nie puszą ani nie przesuszają. Po dłuższym czasie aplikacji zauważyłam też większy blask włosów oraz zregenerowanie końcówek - co prawda nadal się rozdwajają, ale już nie w takim stopniu jak kiedyś.
Maskę tą na pewno dostaniecie w drogerii Hebe za 11,99 zł, a więc stosunkowo niewiele jak na tak dużą pojemność. Poza tym spotkać ją można również w hurtowniach fryzjerskich.
Podsumowując: jestem bardzo zadowolona z tej maski, bo nie mam już problemu z rozczesywaniem włosów ani z ich nadmiernym puszeniem się (no bo kto chciałby mieć afro na głowie?). Dodatkowo zapach jest bardzo przyjemny, a cena przystępna, więc czego chcieć więcej?
Miłego dnia ;)
Maska idealna dla moich włosów ;)
OdpowiedzUsuńLubię maski tej firmy, aczkolwiek tej jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńJuż dawno się czaję na tą maskę :)
OdpowiedzUsuńMuszę się za nią rozejrzeć ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że się spisała :) Cena faktycznie nie duża- zachęca do zakupu ;)
OdpowiedzUsuńDużo o niej recenzji ale mnie jakoś nie kusi i nigdy nie miałam..
OdpowiedzUsuńKusi cena ^^
OdpowiedzUsuńWidziałam ją ostatnio w Hebe:)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię tę maskę, nawet całkiem niedawno o niej pisałam. A jej zapach po prostu uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńTeż jej używam :) Uwielbiam jej zapach, ale ma on też jeden minus - od razu chce się zjeść coś słodkiego... :)
OdpowiedzUsuńU mnie się niestety nie sprawdziła. Włosy były po niej sianowate, a po kilku użyciach zapach zaczął mnie irytować :(
OdpowiedzUsuńNigdy jej nie używałam, ale jest na tyle tania, ze chyba spróbuję.:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, opakowanie olbrzymie za niewielką w sumie cenę. Grunt, że preparat spełnia swoją rolę.
OdpowiedzUsuńKiedyś będę musiała ją w końcu wypróbować, ale nie wiem jak zużyję tak duże opakowanie ;)
OdpowiedzUsuńTyle razy chciałam ją kupić, muszę w końcu się na nią skusić:)
OdpowiedzUsuńJak będę w Hebe muszę ją kupić :)
OdpowiedzUsuńmam na nią ochotę od dawna ;)
OdpowiedzUsuńwiele osób ją chwali ;)
Też ją mam, i faktycznie ma fajną budyniową konsystencje,...chodź jak dla mnie jest za wielka.... używam jej i używam ...a ciągle mam pół słoja :)
OdpowiedzUsuńSamym pudełkiem by mnie nie przyciągnęła w sklepie ale fajnie że dobrze się sprawuje :) Mam też taki szampon co opakowaniem nie kusi ale działanie jest fajne
OdpowiedzUsuńChyba gdzieś uciekł mój poprzedni komentarz :) U mnie tylko ta maska lekko nabłyszczała włosy, pod względem kondycji nie zauważyłam większego wpływu :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o niej wiele! W końcu sama wypróbuję:)
OdpowiedzUsuńto moja ulubiona maska do włosów. jest świetna! zawsze kupuję to wielkie litrowe opakowanie
OdpowiedzUsuńTej nie miałam ale kupie ją jak tylko będę w Hebe
OdpowiedzUsuńużywałam jej od maja, skonczyła mi się jakoś w listopadzie.. tęsknię za nią i jej cudownym zapachem :D
OdpowiedzUsuńmusze kupić;)
OdpowiedzUsuńNie próbowałam :D A porównując ją z Biovaxem jak wypada?
OdpowiedzUsuńCrema al Latte wg mnie jest zdecydowanie lepsza pd maski Biovax - na pewno lepiej się po niej rozczesują włosy i są bardziej odżywione. No i dużą różnicą jest też cena w stosunku do pojemności - za litr Kallosa zapłacimy 12 zł, a za 250 ml maski Biovax około 20 złotych.
UsuńJA jak ją wącham to czuję budyń waniliowy :) Ale szczerze muszę powiedzieć że jest świena i mi się właśnie kończy także będę musiałą wyruszyć w miasto ją wyszukać. :)
OdpowiedzUsuńJa mam Placente i muszę czekać, aż ją wykonczę żeby latte kupić :(
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś tą maskę i bardzo ją lubiłam :)
OdpowiedzUsuńChciałabym kiedyś kupić tą maskę, ale w u mnie w mieście w Polsce nawet nie ma Hebe :( A tutaj w UK tej maski niestety nie widzialam :(
OdpowiedzUsuńlubie bardzo!
OdpowiedzUsuńJa zamówiłam sobie na allegro, bo tylko tam ją znalazłam też maskę Kallos, ale Color, która nadaje się do włosów łamliwych, czyli moich :) Już nie mogę się doczekać kiedy przyjdzie i oby się sprawdziła tak dobrze jak Twoja :)
OdpowiedzUsuń